(oczami Harry'ego)
Wsadziłem brunetkę do auta i szybko nacisnąłem pedał gazu. Ledwo ruszyłem, gdy usłyszałem za sobą kilka szczałów w moją stronę. Byłem jednak szybszy, na szczęście. I zdążyłem uciec od tego syfu, dobrze wiedząc, że Tom mnie zabije.
-Pomocy! Pomocy! -krzyczała brunetka, próbując otworzyć drzwi od auta.Miałem w głowie taki burdel, że naprawdę nie byłem w stanie słuchać tego jak ona się wydziera. Potrzebowałem ciszy, spokoju, aby ułożyć sobie wszystko w głowie. Więc jedynym rozwiązaniem było ją uciszyć.
Wyjąłem z tylnej kieszeni pistolet i przyłożyłem jej do głowy.
-Zamknij się kurwa! -krzyknąłem.
Dziewczyna zamilkła, a w jej oczach widziałem strach.
-Nic się już nie odzywaj. Nie chcę usłyszeć ani jednego słowa. -powiedziałem do niej stanowczym głosem.
Gdy byłem już w miarę pewny, że opanowałem sytuację, schowałem pistolet na miejsce i znów zająłem się kierowaniem.
Miałem w głowie niezły bajzel i nie wiedziałem właściwie co zrobić. Miałem załatwić interesy, a nie zbierać jakieś dziewczyny z ulicy i robić jeszcze większe problemy naszej grupie. Niemal już słyszałem jak Tom się na mnie drze, jak daje mi kazania. Przez głowę przechodziło mi masę myśli. Zastanawiałem się co zrobić z tą dziewczyną. Może zostawić ją gdzieś na środku drogi i niech radzi sobie sama? Tą myśl jednak bardzo szybko wymazałem z pamięci. Przecież nie po to ratowałem jej tyłek, aby teraz jej się coś stało. Ale właściwie, to dlaczego ją ratowałem ?
Spojrzałem na brunetkę. Siedziała z nogami przyłożonymi do piersi. Głowę miała opartą, o szybę. Lekko się trząsła. I dopiero teraz zauważyłem, że miała na sobie tylko cienką bluzę. Była spokojna. Wiedziałem to. Widziałem wiele osób, którzy bali się mnie na sam widok. A ona pokrzyczała sobie trochę i się uspokoiła. Widać, że była zmęczona. I gdy tak jej się przyglądałem zrozumiałem, że jednak chyba dobrze zrobiłem. A przynajmniej miałem nadzieję, że jakoś przekonam do tego Tom'a.
***
-Wspaniale, nie dość, że wszystko spierdoliłeś, to jeszcze wpierdoliłeś w to jakąś panienkę. -krzyczał zły Tom.
-Co to ma wszystko znaczyć?! Powiesz mi kurwa Harry, co zrobiłeś?!Odetchnąłem ciężko, przecierając dłonią twarz. Byłem z Tom'em w kuchni. Ledwo wszedłem do domu, a chłopcy zmierzyli mnie dziwnym spojrzeniem. Ale nic sie nie odezwali, dobrze wiedzieli, że ze mną nie ma żartów. Dziewczyna o ciemnych włosach siedziała z chłopakami w salonie. Zastanawiałem się przez chwilę, czy to w ogóle dobry pomysł zostawiać ją z nimi. Ale to był chyba najwłaściwszy pomysł. W końcu nie mogłem ryzykować, że mi ucieknie.
-Pojechałem tam, gdzie mnie prosiłeś. Na początku wszystko szło tak jak powinno, aż w końcu zjawiła się ona. Nie wiem co ona robiła tam o tej porze, ale na pewno zjawiła się tam przypadkiem. Dobrze wiesz, że gdyby Tim ją zauważył, zabiłby ją. Więc ją stamtąd zabrałem. I przez tą całą sytuacje przyuważył mnie. -wyjaśniłem spokojnie.
-Kurwa, całe życie widziałeś jak ktoś umiera i nagle umyśliło Ci się ratowanie czyjegoś tyłka?! -nadal był zły.
-Nie wiem. Kurwa, nie wiem czemu to zrobiłem. To był impuls Tom. Po prostu wiedziałem, że muszę tak zrobić. -krzyczałem na niego.
Tom zaczął potrząsać głową zdenerwowany i już wiedziałem, że wygrałem. Chłopak nie miał siły się już ze mną kłócić, bo wiedział, że i tak nie wygra. W dodatku jesteśmy jak bracia, nie ważne co się dzieje.
_______________________________________________________
(oczami Grace)
Byłam przestraszona i zdenerwowana, właściwie to nie wiedziałam co się dzieje. Ale czułam też w sobie takie dziwny spokój, czułam w sobie coś takiego co mówiło mi, że wszystko jest w porządku... i uwierzyłam w to.
Chłopak w kręconych włosach, zabrał mnie do swojego domu, gdzie mieszka razem ze swoimi przyjaciółmi. Właściwie to wszystko było dziwne. To nie byli zwykli faceci co mają przed sobą całą przyszłość. Nie wiem właściwie jak mogłabym ich opisać. Byli takimi chłopakami, jak ci wszyscy chłopcy z podstawowej szkoły. Byli grupą, jednością. Byli tacy pewni siebie i wiecznie kozaczyli, a przynajmniej takimi wydawali się być. Siedząc z nimi w jednym pomieszczeniu naprawdę czułam się dziwnie. Czułam się taka naprawdę mała. Ale, po pewnym czasie jeden z chłopaków coś powiedział i rozwinęła nam się rozmowa. Nie wydawali się być takimi miłymi, ale jednak byli mili. Nie czułam się jakoś bardzo źle w ich towarzystwie. Lecz nie mogłabym skłamać, że się nie bałam. Bo bałam się i to bardzo...
Nie wydawało mi się, aby chłopcy byli zadowoleni tym, że tutaj jestem. Co jeszcze bardziej przekonywało mnie do tego, że znalazłam się tu zupełnie przypadkiem. W głębi duszy byłam wściekła. Byłam wściekła na tego chłopaka, który porwał mnie z ulicy. Właściwie to byłam zupełnie zagubiona w tym wszystkim co się działo. Nie potrafiłam tego wszystkiego zrozumieć.
Aż podskoczyłam na czarnej sofie, gdy drzwi, jak przypuszczam od kuchni, otworzyły się. Odwróciłam się w ich stronę. Pierwszy wyszedł Tom, jak przedstawili mi go chłopcy, a drugi Harry, chłopak który chyba nie wie co robi. Od środka krzyczałam, krzyczałam chcąc się dowiedzieć, co ja tutaj właściwie robię?
-Dzisiaj będziesz tutaj spać. Jutro rano odwiozę Cię do domu. -powiedział lokaty,z widoczną niechęcią.
Otworzyłam szeroko oczy. Co??
-Ale nie ma takiej potrzeby. Zamówię taksówkę i pojadę do domu. -powiedziałam ostrożnie, wstając z kanapy.
-Kurwa, powiedziałem chyba, że tu zostajesz na noc i tak ma kurwa być, jasne?! -krzyknął na mnie Harry.
Stanęłam jak słup, w ogóle się nie ruszają, nawet nie mrugnęłam oczami. Jakim prawem będzie się na mnie wydzierał ktoś, kto mnie właściwie w ogóle nie zna? Jakim prawem w ogóle ja mam robić to co on mi każe? Byłam zła, byłam wściekła. Jednak nic się nie odezwałam. Chłopcy patrzyli to na mnie, to na Harry'ego, nic nie mówiąc.
Usiadłam delikatnie na sofie i zamknęłam oczy. Potrzebowałam chwili spokoju. Tylko chwili, aby to wszystko jakoś ogarnąć.
Harry zmierzył mnie dokładnie wzrokiem i poszedł na górę po schodach. Wszyscy mi się przyglądali. Nie wiedziałam co mam zrobić, co powiedzieć.
-Mogę skorzystać z toalety? -wypaliłam w pewnym momencie.
-Oczywiście. Tam jest. -Tom pokazał na białe drzwi, gdzieś koło schodów.
Kiwnęłam potwierdzająco głową, dziękując grzecznie. Pewnym krokiem poszłam w stronę białych drzwi. Nacisnęłam delikatnie na klamkę i weszłam do środka. Zamknęłam drzwi i odetchnęłam ciężko. Potrzebowałam jakiegoś wytłumaczenia. Czegokolwiek. Chciałam wiedzieć co się tu dzieje. Chciałam wiedzieć kim oni są. Co robią. Jednak nie wiedziałam nic. Zupełnie nic. Znałam tylko ich imiona.
Nie wydawało mi się, aby chłopcy byli zadowoleni tym, że tutaj jestem. Co jeszcze bardziej przekonywało mnie do tego, że znalazłam się tu zupełnie przypadkiem. W głębi duszy byłam wściekła. Byłam wściekła na tego chłopaka, który porwał mnie z ulicy. Właściwie to byłam zupełnie zagubiona w tym wszystkim co się działo. Nie potrafiłam tego wszystkiego zrozumieć.
Aż podskoczyłam na czarnej sofie, gdy drzwi, jak przypuszczam od kuchni, otworzyły się. Odwróciłam się w ich stronę. Pierwszy wyszedł Tom, jak przedstawili mi go chłopcy, a drugi Harry, chłopak który chyba nie wie co robi. Od środka krzyczałam, krzyczałam chcąc się dowiedzieć, co ja tutaj właściwie robię?
-Dzisiaj będziesz tutaj spać. Jutro rano odwiozę Cię do domu. -powiedział lokaty,z widoczną niechęcią.
Otworzyłam szeroko oczy. Co??
-Ale nie ma takiej potrzeby. Zamówię taksówkę i pojadę do domu. -powiedziałam ostrożnie, wstając z kanapy.
-Kurwa, powiedziałem chyba, że tu zostajesz na noc i tak ma kurwa być, jasne?! -krzyknął na mnie Harry.
Stanęłam jak słup, w ogóle się nie ruszają, nawet nie mrugnęłam oczami. Jakim prawem będzie się na mnie wydzierał ktoś, kto mnie właściwie w ogóle nie zna? Jakim prawem w ogóle ja mam robić to co on mi każe? Byłam zła, byłam wściekła. Jednak nic się nie odezwałam. Chłopcy patrzyli to na mnie, to na Harry'ego, nic nie mówiąc.
Usiadłam delikatnie na sofie i zamknęłam oczy. Potrzebowałam chwili spokoju. Tylko chwili, aby to wszystko jakoś ogarnąć.
Harry zmierzył mnie dokładnie wzrokiem i poszedł na górę po schodach. Wszyscy mi się przyglądali. Nie wiedziałam co mam zrobić, co powiedzieć.
-Mogę skorzystać z toalety? -wypaliłam w pewnym momencie.
-Oczywiście. Tam jest. -Tom pokazał na białe drzwi, gdzieś koło schodów.
Kiwnęłam potwierdzająco głową, dziękując grzecznie. Pewnym krokiem poszłam w stronę białych drzwi. Nacisnęłam delikatnie na klamkę i weszłam do środka. Zamknęłam drzwi i odetchnęłam ciężko. Potrzebowałam jakiegoś wytłumaczenia. Czegokolwiek. Chciałam wiedzieć co się tu dzieje. Chciałam wiedzieć kim oni są. Co robią. Jednak nie wiedziałam nic. Zupełnie nic. Znałam tylko ich imiona.
***
Stałam w progu drzwi od salonu, gdy Harry przyniósł mi koc i poduszkę. Patrzyłam na niego dziwnie, nie wierząc, że karze mi spać właśnie na kanapie. Chłopak uśmiechnął się do mnie krzywo, gdy chciał już wychodzić z salonu.
-Poczekaj. -wypaliłam w pewnym momencie.
Chłopak zatrzymał się i spojrzał się na mnie pytająco.
-W czym ja mam spać? -zapytałam cicho.
-Możesz spać bez niczego. -powiedział, uśmiechając się cwaniacko.
Przewróciłam oczami, wzdychając ciężko.
-Poważnie pytam. -powiedziałam pewnym głosem.
-W łazience powinna być jakaś moja koszulka. -powiedział i wyszedł z salonu.
Stałam tak jeszcze chwilę, patrząc na ciemną kanapę. Wiedziałam, że to nie będzie wygodna noc.
***
Stojąc w łazience w samym ręczniku, próbowałam dosięgnąć siwej koszulki. Wyciągnęłam wysoko rękę i stanęłam na palcach, ale nadal nic. Próbowałam jeszcze wyżej się podnieść, ale poślizgnęłam się na mokrych płytkach i upadłam na ziemię, obijając sobie biodro. Zrobiłam przez to trochę hałasu, więc nie zdziwiłam się, gdy prawie od razu usłyszałam jak ktoś puka do drzwi łazienki.
-Nic Ci nie jest? Wszystko w porządku? -usłyszałam głos Billy'ego.
-Jest okej. -powiedziałam pewnie.
-Na pewno? -zapytał chłopak.
-Tak, tak. Po prostu się poślizgnęłam. -wyjaśniłam szybko.
***
Wierciłam się w kółko, nie mogąc zasnąć. Było już mniej więcej po drugiej w nocy, a ja nadal nie spałam, co nie było do mnie w ogóle podobne. Ale myślę, że to wszystko przez tą niewygodną kanapę, od której już bolały mnie plecy.
W pewnym momencie usłyszałam natarczywe pukanie do drzwi. Usiadłam szybko na kanapie, przestraszona. Zupełnie nie wiedziałam o się dzieje. Minęło parę minut, gdy chłopaki zbiegli na dół. Będąc koło drzwi salonu, spojrzeli na mnie i na to czy na pewno tam jestem. Tom, Harry i Fred weszli do środka, wyglądając ukradkiem przez okno. Widziałam po ich minach, że nie jest dobrze. Nadal siedziałam skulona, delikatnie się trzęsąc. Bałam się.
-Idź na górę. -powiedział do mnie stanowczo Harry, a ja nawet nie chciałam mu sie teraz sprzeciwiać.
Szybkim krokiem poszłam na górę i weszłam do pierwszego lepszego pokoju. Szybko podbiegłam do okna i dostrzegłam pod domem kilku mężczyzn, którzy nie wydawali się na miłych. Mieli w rękach broń. Stałam tak chwilę przyglądając się im. Aż w pewnym momencie jeden mężczyzna mnie dostrzegł. Pokazał na mnie palcem drugiemu, a ten zaśmiał się szyderczo. Odeszłam szybko od okna, zupełnie nie wiedząc co zrobić.
----------------------------------------------------------------------------------------
Liczę na długie i szczere komentarze (:
świetny rozdział czekam na next :D
OdpowiedzUsuńNie wiem o co tu dokładnie chodzi, ale podoba mi się ta niepewność. Fajnie, że jest wszystko przejrzyste - łatwo ogarnąć postacie. A historia jest prosta i banalna, a za razem intrygująca. Masz fajny styl - piszesz tak, że łatwo się połapać. Naprawdę zazdroszczę takiego talentu. Ja pisze o wszystkim na raz, przez co trudno ogarnąć.
OdpowiedzUsuńJedyne, co mi się nie podoba, to że rzadko piszesz. ; 3